Orzeł Miedary - LKS ŻYGLIN
W sobotę gościliśmy w Miedarach. Drużyna która w ubiegłych rozgrywkach była jedną z wiodących sił, w obecnych gra w kratkę jednakże potrafiła zremisować z zespołem z Dąbrowy Górniczej, czy wygrać z Silesią. Niestetyw gronieich "ofiar" znaleźliśmysię również my, jednakpo kolei. Po zaledwie 7 minutach przegrywaliśmy już 0:2. Najpierw w 3 minucie błąd naszej obrony wykorzystują gospodarze, chwilę później po indywidualnej akcji Orzeł wychodzi na wymienione wyżej prowadzenie. Mimo takiego początku nie podajemy się i po jednym z ataków zyskujemy rzut karny, ale sam rzut karny to nie bramka - niestety uderzenie Dawida Jasioka, broni bramkarz Orła. Uskrzydleni tym faktem w ciągu kolejnego kwadransa strzelają kolejne dwie bramki i tak po zaledwie 25 minutach przegrywaliśmy już 0:4. W tym momencie wiedzieliśmy, że osiągnięcie korzystnego wyniku będzie naprawdę cudem. Ale wbrew wynikowi próbujemy najpierw po sprytnym lobie Czarka, który końcówkami palców wybija bramkarz Orła, później mamy rzut rożny po którym piłka przechodzi wzdłuż linii bramkowej. Jednak jakby mało było nieszczęść po 35 minutach po drugiej żółtej kartce tracimy Pawła Polańskiego, który musi opuścić boisko. Wydawać by się mogło, że teraz to już tylko "obrona Częstochowy" jednak nic z tego w miarę możliwości staramy się grać jak najlepiej. Efektem tego jest bramka z rzutu wolnego Roberta Wyżgoła, który za drugim podejściem skutecznie umieszcza piłkę w siatce. Wynikiem 4:1 kończy się pierwsza połowa. Druga zaczyna się fatalnie 48 minuta i rzut karny - skutecznie wykorzystany przez gospodarzy. Jednak i w tej sytuacji nie podajemy się bo po naszym rzucie rożnym kapitan zdobywa drugą bramkę. Potem gra się wyrównuje - gospodarze szukają szans na kolejne bramki w długich akcjach, my zaś szukamy zmniejszenia różnicy bramkowej w kontrach min. po naprawdę fantastycznym rajdzie Dawida Miszoka, bądź wrzutce do której niestety nie dochodzi zarówno Dawid Jakubowski jak i Oskar. Zawodnicy Orła na kwadrans przed końcem meczu zdobywają jeszcze ostatnią bramkę na 6:2 i takim wynikiem kończy się mecz. Co można powiedzieć po takim meczu - ciężko jest znaleźć pozytywy chociaż na pewno część zawodników może powiedzieć, że mimo wszystko zagrali "w miarę" dobre spotkanie. Zawodnicy Orła pokazali nam, że jeszcze nie osiągnęliśmy szczytów i że do każdego meczu musimy podchodzić z stosowną pokorą i koncentracją od pierwszej minuty, bo może się okazać, że ciężko jest potem gonić wynik. Na pewno był to ciężki cios i sztab trenerski musi szybko znaleźć rozwiązanie, ale uważam, że nie ma co "ścinać głów", ale wziąć się do ciężkiej roboty, przed nami jeszcze cztery mecze i w każdym można zdobyć punkty !!! Dziękuję naszym sympatykom, którzy zjawili się w Miedarach i wspomagali jak mogli LKS.
Komentarze