LKS ŻYGLIN - Tempo Stolarzowice

LKS ŻYGLIN - Tempo Stolarzowice

       W dziesiątej kolejce zagraliśmy z nieobliczalnym Tempem, drużyną której nie idzie w tej części sezonu, ale która jest zdolna do dobrych meczy jak choćby remisowy z drużyną Gwarka, która do tego momentu nie straciła punktu. Wszyscy liczyli jednak na zwycięstwo i nie pomylili się, choć nie obyło się bez małych "perturbacji". Spotkanie zaczęliśmy od mocnego C chcąc szybko wyjść na prowadzenie, ostro ruszyliśmy do natarcia i już po dwóch minutach Michał Kocek myli się minimalnie, chwilę później tak samo czyni Łukasz i wreszcie trzecia akcja Czarek do Michała i temu drugiemu nie zostało nic innego jak strzelić gola, w ważnym dla niego meczu, bo z racji zamieszkiwania był to dla niego i naszego bramkarza rzecz można mecz derbowy wink. Tak więc na pewno ucieszyła go ta bramka, a i na pewno naszych kibiców też !!.Na tym nie poprzestaliśmy i ponownie Łukasz miał swoją okazję, potem jeszcze po wrzutce  Baggio szansę na dublet miał Majkel czyli Michał Kocek ale tym razem nie wyszło i nagle po kwadransie jakby nam prąd odcięło - inicjatywę przejęło Tempo i zawodnicy gości zaczęli stwarzać groźne okazje. W pierwszej górą był jeszcze Żelek ratując nas przed utratą gola w drugiej uderzenie z około 25 metrów było na tyle precyzyjne, że Damian nie dał już rady frown. Czyli znowu przeżywaliśmy "powtórkę z rozrywki" musieliśmy od nowa się postarać żeby wyjść na prowadzenie. Zaczął Paczuś, ale bramkarz górą, potem dwa razy okazję miał Michał najpierw jego główką broni golkiper, za drugim razem uderzył ponad bramką, jeszcze raz z kolei Paczuś i jeszcze raz bramkarz wychodzi obroną ręką. I gdy trener obmyślał plan na drugą połowę zdobywamy drugą bramkę !!! tym razem rolami zamienia się duet przy pierwszej bramce - Michał podaje do Czarka a ten ponownie wyprowadza nas na prowadzenie !!! Tak więc na drugą połowę wchodzimy z jedną bramkową zaliczką. A w niej najpierw zmiennik Majkela czyli Sławek myli się, potem Dawid Paczyna do Sławka i też nici i jeszcze raz Dawid tym razem do Czarka bez efektu, potem sam Dawid mógł podwyższyć wynik, ale bez skutku i tak cały czas drżeliśmy o wynik. Ale na około dziesięć minut przed końcem na niestandardowe uderzenie zdecydował się kapitan Dawid Jakubowski. Uderzenie lobem idealnie wpada pod poprzeczkę i tylko cichą tajemnicą Jakuba będzie czy tak chciał. Oficjalnie twierdzi, że ... tak cheeky!! I tak zdobywamy trzy punkty, "należały" nam się i nie wchodźmy w szczegóły jak je zdobyliśmy. Za jakiś czas nie będziemy pamiętać jak, ale że zdobyliśmy komplet punktów. Teraz naprawdę musimy się zmobilizować bo w następnym meczu czeka nas nie lada wyzwanie, gdyż jedziemy do Nakła Śl. a to nie będą przelewki !!!

i jakże by inaczej zdjęcia z racji ilości w dwóch odsłonach wink

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości