LKS ŻYGLIN - Rodlło Górniki
W niedzielę gościliśmy Rodło, zespół, który po chudych latach wróciło na właściwe tory. Po dobrym początku sezonu goście zaliczyli dwa "dzwony" - czyli doznali dwóch porażek - coś jak ... my. Stąd oba zespoły przystąpiły bardzo zmobilizowane do tego meczu. Nie ma co owijać w bawełnę naszym celem były trzy punkty, ale okazało się, że chociaż osiągnęliśmy cel, przyszło nam dłuuugo się męczyć. Jednak tradycyjnie zaczynamy od .... początku trzecia minuta rzut wolny Czarka, dobitka Jakuba i nic. szósta minuta strzał Bartka, dwie minut później lob Maria nieco za mocny. Minęło parę minut i rajd Paczusia, dobra wrzuta, którą niestety nikt nie zamknął. Ale byłoby za fajnie, chyba zbytnio się uśpiliśmy i goście mili swoją 100, gdyby nie interwencja Jasia mogli prowadzić !!! Mija kolejne parę minut i ponownie centra Paczusia do Golca, ale broni bramkarz. Potem mamy rzut karny po faulu na wspomnianym Paczusiu, ale uderzenie Michała broni piękną robinsonadą bramkarz Rodła. I tak mimo wysiłków pierwsza połowa kończy się wynikiem bezbramkowym. Na drugą wychodzimy zarówno w zmienionym składzie osobowym, jak i z jeszcze większą chęcią osiągniecia wyznaczonego na początku meczu założenia - czyli zwycięstwa. Ale to Górniki miały kolejną dobrą okazję na samym początku i gdyby nie Żelu mogły prowadzić. Jednak kolejna okazja to nasz rzut rożny główka Czarka, obroniona przez bramkarza, a dobitka Jakuba też nie jest celna. Aż po godzinie gry w końcu udaje się osiągnąć założony cel - kolejny rożny Artur Skutnik przedłuża centrę i Czarowi nie pozostaje nic innego jak umieścić piłkę w siatce 1:0 dla Żyglina !!! kolejna akcja Baggia i po centrze główka Jakuba mija słupek bramki Rodła, kolejna akcja LKS'u tym razem asysta Jakuba a Czarek zdobywa dublet !! Goście chyba jeszcze nie ochłonęli, a już w kolejnej akcji po cudownym uderzeniu z około 30 metrów Roberta było 3:0.Z przyjezdnej drużyny uszło w tym momencie powietrze bo kolejne minuty to dobre akcje i strzały, które mijają niestety bramkę Rodła : Adrian, Paczuś, Baggio, Robert, ale na zakończenie czwartą bramkę zdobywa dłuuuugo nie widziany na murawie Waldek Żelosko !!! co za powrót !!! I tak kończymy niedzielne popołudnie - fajna pogoda, fajne zwycięstwo, chociaż musieliśmy przyłożyć się żeby osiągnąć zamierzony na początku cel. My się cieszymy ale goście nie mają co płakać bo pokazali charakter i wolę walki, jestem pewien, że nie jedna drużyna przekona się o ich sile, bo skoro ma się takich zawodników jak Adam Osmańczyk, który według mnie jest kolejną obok Martina Maxa i Józefa Wandzika gwiazdą, mając tyle lat i tak grając to chyba nie może być źle ?? szacunek dla niego. A my miejmy nadzieją na podtrzymanie za tydzień dobrej passy !!
Komentarze