Czarni Pyskowice - LKS ŻYGLIN

Czarni Pyskowice - LKS ŻYGLIN

Wracamy dziś do domu bez punktów i to .. boli. Bo przegraliśmy mecz którego nie powinniśmy przegrać. Jadąc do Czarnych z jednej strony wiedzieliśmy, że jedziemy do ostatniej drużyny, która nie rzuci się na nas ale będzie cierpliwie czekać na swojąszansę. I rzeczywiście cała pierwsza połowa to bicie głową w mur z naszej strony poza nie licznymi okazjamiz naszej strony generalnie nic ciekawego niemam co opisać - gdyż gra toczyła się od pola karnego do pola karnego. Nie umieliśmy znaleźć sposobu na dobrze grającą linię obrony Czarnych. Druga zaczęła się od groźnego uderzenia gospodarzy, po którym do roboty wziął się Mateusz Bajdała. Bajdi wszedł na drugą połowę i w zaledwie parę minut przeprowadził trzy groźne rajdy po których mogliśmy wejść na prowadzenie. Potem niestety znowuwróciliśmy do stylu gry z pierwszej połowy. Przez długi czas nic się nie działo aż do 80 minuty gdy po faulu na naszym kapitanie mamy rzut karny, niestety Artur źle uderzył i bramkarz obronił karnego !! po kolejnych paru minutach zdobywamy co prawda bramkę ale według sędziego Paczuś był na spalonym - czy na pewno ?? cóż tego już nie rozstrzygniemy. Potem jeszcze rajd tego Paczusia i gdy wydawało się że mecz zakończy się remisem daliśmy się dosłownie w ostatniej minucie zaskoczyć i tym sposobem straciliśmy gola dającego zwycięstwo Czarnym. Po takim meczu trudno jest cokolwiek sensownego napisać dlaczego przegraliśmy - dlatego jednym słowem zagraliśmy najsłabszy mecz jak na razie podwójna szkoda że przydarzyło się to akurat w tym meczu. Myślę że sami zawodnicy wezmą to do serca i pokażą co umieją w następnych meczach zmazując tą wpadkę !!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości